Wróżki w utworach starożytnych

dnia

Kiedy w podziemiach, powietrzu i na morzu panowały złośliwe, a nawet okrutne demony, ląd obfitował raczej w przyjazne ludziom bóstwa i istoty nadprzyrodzone. Wśród nich znajdowały się nimfy, krewne Syren. W przeciwieństwie jednak do nich, wróżka lądowa była przyjazna ludziom i nie wyrządzały światu żadnych szkód. Dzieliły się na kilka grup, a kryterium ich wyznaczania były miejsca zamieszkania boginek. Przedstawiano je jako piękne kobiety zamieszkujące wsie, lasy i wody. Były duchami pól oraz całej przyrody. Stanowiły uosobienie jej płodności i wdzięku. Odwieczni adoratorzy Nimf to Satyrowie – Fauny. Lasy były nimi przepełnione, przez co ani nie znano ich liczby, ani pochodzenia. Ich górna część ciała przypominała ludzką natomiast nogi mieli koźle. Jednak spiczaste uszy, bujna broda i wydatne wargi nadawały ich twarzom zwierzęcego wyglądu. Niektórzy z nich mieli na głowie rogi, jak na przykład Pan, który nie był rodowitym Satyrem, jednak posiadał wiele jego cech wyglądu i charakteru. Z biegiem czasu oba te demony zaczęto ze sobą utożsamiać. Fauny skore były do psot i niewybrednych żartów. Kradły pasterzom kozy i owce, sprowadzali ludzi na manowce mylnym wołaniem, a także straszyli śmiertelników. Choć nie czynili poważnej krzywdy, byli przyczyną wielu kłopotów. Krnąbrni i nieustępliwi, odważali się napadać nawet na boginie. Ich królem był Dionizos, bóg zabawy i biesiadowania, co mogło tłumaczyć niezmierną rozpustę i nieodpartą chęć do psot Satyrów. Postać Fauna, choć w nieco innym świetle, doskonale obrazuje Guillermo del Toro w swoim filmie pt. „Labirynt Fauna”.

Dodaj komentarz